wtorek, 25 kwietnia 2017

Rozdział 39

Dwa dni później

                    chodź, bo się spóźnimy – ponaglił mnie piłkarz
                    nooo moment! - odpowiedziałam zakładając kolczyki – możesz mi chociaż powiedzieć z jakiej okazji kazałeś mi wcisnąć się w sukienkę i szpilki?
                    Niespodzianka – odpowiedział zamykając drzwi od domu – ale mogę ci zdradzić, że będziesz miło zaskoczona – miałam pustkę w głowie, co on znowu kombinuje?
                    Daleko jeszcze?
                    Nie wiem – odparł
                    daleko jeszcze?
                    Daleko jeszcze? - powtórzył za mną
                    Cristiano!
                    Daleko jeszcze?
                    Przestań – odparłam
                    ale o co ci chodzi?
                    Już wiesz o co chodzi – powiedziałam krzyżując ręce na piersi
                    no to daleko czy nie?
                    Jesteś nienormalny – mruknęłam
                    nie tak jak ty – zaśmiał się
                    dziękuje. Zawsze wiesz co powiedzieć kobiecie.
                    Nie jesteś kobietą, tylko krzakiem marihuany – zaśmiał się, westchnąłem i odwróciłam głowę, patrząc się przez szybę. Poczułam jego ciepłą rękę na kolanie. Mimowolnie się uśmiechnęłam – jesteśmy prawie na miejscu – wyjaśnił
                    a gdzie jedziemy? I po co?
                    Mówiłem, że to niespodzianka – mruknął, podjechał pod jakiś hotel, drzwi otworzył mi boy hotelowy i podał rękę. Wysiadłam z auta, po chwili dołączył do mnie piłkarz.
                    Co my tu robimy?
                    Idziemy na kolacje – powiedział – mamy rezerwacje...tędy kwiatuszku – skierowaliśmy nasze kroki w stronę restauracji. Kelner zaprowadził nas do stolika czteroosobowego. Spojrzałam na niego pytająco – nic się nie bój. Wszystko będzie w porządku.
                    Cris?
                    Tak kochanie? - zapytał gdy siedzieliśmy obok siebie
                    kto będzie nam towarzyszyć?
                    Dolores z Pedro – odparł – nie myśl, że podoba mi się jej decyzja, ale próbuję to zaakceptować. Od czegoś trzeba zacząć...spotkałem dziś twojego tatę.
                    Kiedy?
                    Jak wyprowadzałem psy przed treningiem. Nawet odpowiedział mi dzień dobry.
                    Jakiś postęp, do mnie nawet nie dzwonią – mruknęłam
                    jutro po treningu przyjadę wcześniej i pomyślimy co z tym możemy zrobić. Może jakoś uda nam się ich przekonać.
                    Wątpię w to -szepnęłam
                    wszystko się ułoży – uśmiechnął się. Kiedy szliśmy w umówione miejsce, myślałam tylko o tym co powiedział mi piłkarz. Na prawde mam wierzyć w to, że wszystko się ułoży? Może ma racje? W końcu to moi rodzice, chcą dla mnie jak najlepiej, chcą żebym była szczęśliwa, ale jak oni chcą mojego szczęścia, skoro zabronili mi widywać się z moim szczęściem? – Lulu? Hej, Lulu? Laurencja? – poczułam ciągnięce za rękę
                    przepraszam, mówiłeś coś?
                    Tak, kochanie. To jest Pedro – powiedziała spokojnie Dolores – a to jest mój syn Cristiano i jego ukochana Laurencja, nasza Lulu – mężczyzna uśmiechnął się, wyciągnęłam do niego rękę, odwzajemniłam uśmiech, a on uścisnął moją dłoń
                    Miło nam pana poznać – powiedziałąm spoglądając na Crisa
                    Oczywiście, jesteśmy zaszczyceni – dodał mój partner, kiedy skarciłam go wzrokiem dodał – widząc jak szczęsliwa jest moja mama, to chyba mogę stwierdzić, że jest pan
                    Najcudowniejszy na świecie – dokończyła Dolores
                    Myślałem, że powiesz, że to ja jestem najcudowniejszy na świecie – zwrócił się do mnie Cristiano, przeglądając kartę z menu
                    A po co miałabym kłamać? – zapytałam nie odrywając wzroku od karty, jednak kątem oka widziałam jego sciśnięte usta ze złości – skoro jesteś najwspalnialszym facetem we wszechświecie.
Po złożeniu zamówienia i wymianie paru zdań, zapadła trochę niezręczna cisza, delikatnie szturchnęłam Crisa, żeby zagaił jakkolwiek rozmowę, spojrzał się na mnie pytająco, potem wzrok skierował na Dolores i Pedro, którzy patrzyli sobie głęboko w oczy i wydawało się jakby zapomnieli, że też uczestniczymy w kolacji – zrób coś – powiedziałam szeptem
- ale co?
- cokolwiek.
- mamo, chciałem ci powiedzieć, że Laurencja była moją przykrywką. Jestem gejem – oświadczył
- dobrze skarbie – mruknęła – co? Co typowiedziałeś?
- że my też tu jesteśmy.
- wiem skarbie, w sumie to my też chcemy wam coś powiedzieć, tylko musimy poczekać na jeszcze kogoś. Wiem, że jest to dla ciebie wielki szok, ale zrozum, chciałabym być szczęśliwa.
- a nie jesteś?
- teraz jestem, mam przy sobie bardzo wyrozumniałego, czułego i wspaniałego mężczyznę. Pedro jest moim ogromnym wsparciem. Cristiano, zrozum. Zawsze będę twoją mamą, ale pozwól żebym zaczęła żyć, od śmierci twojego ojca, przepłakałam każdą noc, zawsze będzie mieć miejsce w moim sercu, tak jak ty, ale od jakiegoś czasu pojawiło się w nim miejsce dla Pedro. Kochanie nie masz pięciu lat, jesteś dorosłym i bardzo rozsądnym mężczyzną.
- a ja nigdy nie chciałem, żebyś pomyślał, że zabieram ci mamę chcę dla niej tego samego co ty.
- chce pan jee szczęścia? – zapytał nieśmiało
- jestem Pedro i wolałbym żebyś mówił mi po imieniu – uśmiechnął się przyjaźnie, Cristiano odwzajemnił uśmiech. Kolacja minęła w bardzo przyjaznej atmosferze, Dolores i Pedro opowiadali jak spędzili razem czas, jak się poznali, wszystko było przeplatane różnymi śmiesznymi sytuacjami. Późnym wieczorem, zmywałam makijaż, a Cristiano robił pompki przed snem.
- nadal uważasz, że nie powinni się spotykać? – zapytałam
- spotykać się mogą, przecież jej nie zabronię – odparł – ale uważam, że z resztą powinni się wstrzymać, wiesz co mam na myśli?
- oświeć mnie – odpowiedziałam
- miłość miłoscią, ale odpowiedzialność, to co innego, ślub i zaręczyny? Osobiście uważam, że trzeba naprawdę się zastanowić, zanim zwiążesz się z kimś na resztę życia.














 Czy kiedykolwiek sądziłam, że tu wrócę?
Jasne, że tak. 
Reszty dowiecie się wkrótce :)